Witam. Jak łatwo zauważyć jest to kolejny blog opisujący wielką miłość Lily i James'a. Wiem, że owa historia została już opisana co najmniej "milion" razy. Jednak ostatnio gdy chciałam poczytać kolejne tego typu opowiadanie, nie mogłam znaleźć niczego interesującego. Dlatego właśnie postanowiłam napisać tę historie po swojemu. Co z tego wyjdzie? Sami się przekonacie. Jak na razie gorąco zachęcam do zostawiania komentarzy (które na pewno będą dla mnie silną motywacją), a także subskrybowanie mojego bloga, by moc być zawsze na bieżąco.
Pozdrawiam:*

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Część III "Zdradliwa duma"


Tak wiem, zlamiłam. No ale w końcu lepiej późno niż wcale prawda?;] Nie przedłużając (Bo marze już tylko o moim ciepłym łózku<3) zapraszam do czytania. W końcu jakaś akcja.!
Kolejny rozdział powinien pojawić się w czwartek.
Pozdrawiam.;*


* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * 



Tydzień mijał wyjątkowo powoli. Godziny lekcyjne ciągnęły się w nieskończoność. A młodzież żyjąca wakacjami, nie potrafiła znieść siedzenia w dusznych klasach, gdy na błoniach grzało jeszcze wrześniowe słońce. Tak więc nie trudno sobie wyobrazić ich radość gdy podczas obiadowej przerwy dowiedzieli się że w niedługim czasie będą mogli pójść do Hogsmeade. Ich radości nie było końca. Nawet lekcje wydawały się mniej uciążliwe. Jednak od soboty dzieliło ich jeszcze kilka dni, podczas których musieli ciężko pracować.

Dla Lily Evans nie był to jednak problem. Ona naprawdę lubiła się uczyć. Mimo 6 lat nauki to wszystko nadal było dla niej takie nowe i ekscytujące. To, że dane jej było poznać tajniki magi było dla niej niczym błogosławieństwo. Nadal pamięta ten niezapomniany dzień gdy dowiedziała się że jest czarownicą, serce na chwilę jej stanęło, a mózg za wszelką cenę nie chciał uwierzyć w prawdziwość tej informacji. Tak to już jest, że gdy jedna wiadomość zmienia całe Twoje życie na początku nie umiesz jej zaakceptować. Wypierasz się jej, bojąc się zmian. Wszyscy się ich boimy. Ponieważ pod zmianą zawsze kryje się znak zapytania, nie wiemy czy będzie to zmiana na lepsze czy gorsze, czy będziemy czerpać z niej korzyści, czy dług jej złego toru przyjdzie nam spłacać do końca życia. Dlatego był to dla niej tak wielki szok. Teraz jednak po  tych wszystkich latach nie żałuje tej zmiany. Jest jej wręcz wdzięczna z najlepsze lata jakie mogła sobie wyobrazić. A ostatni rok jaki jej tu pozostał chciała spędzić jak najlepiej i najefektywniej. Przykładając się do nauki i jak najlepiej zdając egzaminy, by potem móc zacząć swoją wymarzoną karierę. Prawdę mówiąc Lilka nie wiedziała jeszcze kim dokładnie chce być, miała tyle pomysłów, tyle planów. Średnio co dwa miesiące zmieniała kierunek w jakim chciała się rozwijać. Jednak pewna była, że chce w życiu wiele osiągnąć.

Ostatnią lekcją na jaką mieli się stawić gryfoni była obrona przed czarną magią. Mimo że Lily była najlepsza z Zaklęć i Eliksirów to do OPCM podchodziła bardzo poważnie. Nadal rozważała karierę aurora, dlatego wiedziała, że nie może zostać w tyle. Niestety w tym roku lekcja ta zaczęła stwarzać pewien problem, pod postacią nowego nauczyciela. Stary profesor Mordruger stwierdził, że już najwyższy czas, dlatego szkoła w trybie ekspresowym musiała znaleźć kogoś na jego miejsce. I znalazła, Pana Hitcha. Wybitnego czarodzieja, niezwykle utalentowanego i wszechstronnego. Niestety Pan Hitch miał też swoją ciemną stronę, otóż to w niektórych kręgach mówiono, że utrzymuje on kontakty z śmierciożercami. Nic mu jednak nigdy nie udowodniono, dlatego opinia publiczna potraktowała to jako złośliwą plotkę. Niemniej jednak już na pierwszej lekcji dało się dostrzec jego nastawienie do czarodziejów nieczystej krwi. Traktował ich jak osoby które nie powinny się uczyć magii, prawie jak powietrze. A gdy Lily podświadomie chciała udowodnić, że na naukę jednak zasługuję, ten zaczął odnosić się do niej jeszcze gorzej. Oczywiście huncwoci z Jamesem na czele nie pozwalali na takie traktowanie Rudej, stawając w jej obronie. Pod koniec lekcji karty były rozdane. Pan Hitch nabrał wstrętu do wszystkich gryfonów, z Lily i Huncwotami na czele. Jak można się spodziewać ze wzajemnością.

Uczniowie z grobową miną przekraczali próg sali. Gdy rozsiedli się w ławkach każdy wyglądał jakby posadzono go tu za karę. Huncowci zajęli miejsca blisko Lily gotowi jej bronić za cenę własnego życia.
Profesor z posępnym spojrzeniem objął całą klasę.
- Otwórzcie książki na stronie 15 i przeczytajcie rozdział o zaklęciach ciszy – powiedział w końcu, po czym usiadł za swoim biurkiem.

Klasa posłusznie wykonała polecenie, nikt nie zamierzał wchodzić w dyskusje z takim bucem. Człowiek tylko niepotrzebnie by się zdenerwował a i tak nic by nie wskórał, bo swoje poglądy miał on pewnie zakorzenione od dziecka i za nic świecie nie udało by się go zmienić.
Lily szybko przeczytała wskazany rozdział, zabrała się więc za kolejny nie chcąc marnować swojego czasu. W duchu była bardzo zła, że dostali nauczyciela, który nic ich nie nauczy. Przecież zaklęcia, szczególnie te które mają bronić przed czarną magią trzeba praktykować, nie można tylko o nich poczytać, teoria na nic się nie przyda.

Nagły szmer z przodu sali zmusił wszystkich do podniesienia wzroku znad książki i doszukania się powodu hałasu. To nauczyciel wstał gwałtownie z krzesła. Jednym ruchem wyciągnął swoją długą różdżkę, po czym wykonał nią gwałtowny ruch.
- Sileciento – powiedział szybko i sztywno.
Z jego różdżki wystrzeliła ciemnofioletowa iskra która skierowana była wprost na Lily. Oczy dziewczyny momentalnie się rozszerzyły. Jedyna reakcja jaką zdołał wykonać Potter było odwrócenie twarzy w jej stronę. Natomiast ona zachowała zimną krew. W czasie jednego uderzenia serca wyciągnęła swoją różdżkę. Następnie przez myśl, niczym ładunek elektryczny przeszło jej słowo, które przed chwilą przeczytała w podręczniku.
- Eismadein – powiedziała za szybko i zbyt nerwowo, załamując końcówkę.
Nie znała tego zaklęcia, o jego istnieniu dowiedziała się przed chwilą, nie ćwiczyła go, nie miała nawet pojęcia jak machnąć ręką. Lecz z jej różdżki wypłynęło blado żółte światło tworząc przed nią poświatę. Nie zdążyła się ona jednak uformować, dlatego zaklęcie profesora, mimo że wyhamowało mocno to i tak przebiło się przez tarcze i trafiło Lily. Dziewczyna zachwiała się, ale nie straciła równowagi, Jej twarz wykrzywiła się w oznace bólu. Złapała się za gardło. Otworzyła usta jakby chciała wrzasnąć, ale z jej ust nie wydobył się nawet cichy pisk. Nim ktokolwiek zdążył zareagować nauczyciel ponownie machnął ręką zdejmując zaklęcie

- Ahh... - wzdychnął teatralnie załamując ręce – jak ja mam was czegoś nauczyć skoro nie umiecie nawet obronić się przed takim prostymi zaklęciami.
- Jak śmiał Pan zrobić coś takiego? – Wrzasnęła Ruda odzyskując głos.
- A jak inaczej mam nauczyć was się bronić? - spytał ironicznie.
- Przekroczył pan dozwolony zakres edukacji – Odezwał się Remus wstając.
- Taaaaak? Na polu walki nikt nie będzie czekał aż przeciwnik się przygotuje – Hitch spojrzał na niego groźnie.
- Twierdzi Pan, że wyniesiemy coś z takich lekcji? - spytała dziewczyna już normalnym głosem.
- Zarzucasz mi, że źle prowadzę lekcje? - jego głos zaczął się coraz bardziej podnosić – Nie pozwolę by taka szlama jak Ty mówiła mi co mam robić.
- Jakim prawem ocenia Pan ją za jej pochodzenie? - Teraz to James wtrącił się do rozmowy, jego oczy płonęły prawdziwym gniewem, nie mógł pozwolić by ktoś obrażał jego Liluś.
- Ooo... Nawet Pan Potter wstawia się za... za takimi osobami, jakie to urocze – jego usta wykrzywiły się w obrzydliwym uśmiechu – Wiele o tobie słyszałem, uzdolniony, czysta krew, a trzymasz się z takimi odmieńcami. Jesteś palmą na honorze prawdziwych czarodziejów. Nie wiem, co Ty w niej widzisz? To pewnie zwykła ciekawość, mam racje? Jak to jest z takimi jak ona? - jeszcze bardziej parszywy uśmiech wpełznął na jego usta. - Powiem Ci, nic specjalnego.

Cała klasa zamarła. Lily otworzyła usta chcąc powiedzieć bardzo ostre słowa, jednak zawisły one w powietrzy, nie wiedziała jak ułożyć je w zdanie. Nieznośną ciszę przerwał dzwon, oznajmiający koniec zajęć. Natychmiast poderwała swoją torbę i bez słowa opuściła klasę. Szybkim krokiem przemierzała korytarz, sama nie wiedząc dokąd chce iść. Była strasznie roztrzęsiona, nie miała pojęcia jak zareagować na tę całą sytuacje.

- Lily zaczekaj – usłyszała nawoływanie Marry z tyłu korytarza.
Zatrzymała się i odwróciła do tyłu. W tym czasie dobiegły do niej jej przyjaciółki i huncwoci.
- Wszystko w porządku? - spytała Zuu patrząc na nią swoim łagodnym wzrokiem.
- Tak – odpowiedziała zimno.
- Nie udawaj Lily – powiedział Remus patrząc na nią badawczo.
- A co innego mam zrobić? - spytała z wyrzutem.
- Dobrze wiesz, że nie możesz tego tak zostawić. Trzeba coś z tym zrobić. Nie mogę pozwolić by - ktoś Cię tak traktował – serce Jamesa kroiło się na milion części gdy widział, ze ona cierpi, chciał coś zrobić, pomoc, przytulić ja, pogłaskać po głowie, powiedzieć, ze nie musi się niczym przejmować, wiedział jednak, że takie zachowanie spotka się z jej sprzeciwem.
- Ty Potter – dziewczyna spojrzała na niego zimnymi oczyma – Lepiej mi już więcej nie pomagaj. Nie rozumiesz, że nie jestem małą dziewczynką która by potrzebowała Twojej pomocy? Że nie jestem Twoją własnością i sama potrafię o siebie zadbać.

Wszyscy ucichli nie wiedząc do końca co powiedzieć. Reakcja Lily była zła, James chciał jej przecież tylko pomoc. W końcu odezwał się Syriusz.
- Powoli mam tego dość. Czy Ty nie możesz przyjąć do wiadomości, że nie zawsze chodzi tylko o Ciebie? Tu chodzi o wszystkich gryfonów, wszystkich uczniów naszej szkoły, którzy są przez niego tak podle traktowani. Nie zachowuj się jak wielce obrażona i bądź łaskawa przyjąć naszą pomoc. Bo chcemy pomoc wszystkim, a nie tylko Tobie ale wszystkim. Twoja duma nie pozwala Ci tego pojąć?

Cisza jaka nastała na korytarzu była nie do zniesienia. Oczy Lily stały się mokre próbując wytrzymać jego spojrzenie. Marry wystraszona wodziła wzrokiem między Lily a Syriuszem. Była bardzo zdziwiona jego reakcją. Zazwyczaj była to osoba która niczym nie przejmowała się na poważnie, a wszystkie problemy traktowała bardzo powierzchownie. Nigdy by nie podejrzewała, że może się czymś tak przejąć.
- Łapa, nie powinieneś... - zaczął powoli James starając się załagodzić sytuacje.
- Powinien – przerwała mu dziewczyna – Masz racje Syriuszu, źle zareagowałam – mówiła dobierając powoli słowa – muszę to wszystko przemyśleć i trochę się uspokoić.

Powoli odwróciła się i ruszyła przed siebie, dziewczyny poszły za nią. James też chciał za nią pójść, jednak Syriusz zatrzymał go kładąc mu rękę na ramieniu.
- Daj jej wyciągnąć odpowiednie wnioski.
- Ale nie mogę zostawić jej w takim stanie – powiedział smutnym głosem poprawiając okulary.
- Dziewczyny dobrze się nią zajmą – stwierdził spokojnie Remus.
- Zresztą my mamy sporo do zrobienia – dodał Łapa z zadziornym uśmiechem.
- Co masz przez to na myśli? - spytał James podnosząc jedną brew.
- Żelazo trzeba kłuć póki gorące, prawda? - spytał niewinnie.

8 komentarzy:

  1. hej, bardzo podoba mi się Twoje opowiadanie ;) nie ma w nim przerysowanych sytuacji tak jak na innych blogach. Tylko bohaterowie są za mało wyraziści, tak jakby rozmyci w jedną plamę jeśli wiesz o co mi chodzi ;) powinnaś dawać więcej ich przemyśleń, skupiać się na każdym po kolei żeby czytelnik mógł ich poznać. Ale to dopiero 3 notka więc liczę na poprawę pod tym względem ;) a póki co czekam na kolejną część i życzę natchnienia :)
    pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za pozytywną opinie a także dobrą rade. Masz racje, że traktuje ich trochę po macoszemu i przez to, człowiek nie może się w nich wczuć. To wszystko przez to, że mam pełno pomysłów na rozwinięcie tej historii i strasznie chce już je wprowadzić, a do tego boje się by mi z tego jakiś tasiemiec nie wyszedł. Ale racja, że nie mogę pozwolić by całe opowiadanie nad tym ucierpiało. A więc postaram się popracować nad tym;D

      Usuń
  2. Zdecydowanie zgadzam się z @Wygibany_rezus. Miałam też wrażenie, że momentami jest zbyt wielu bohaterów, co właśnie skutkuje ich takim...rozmyciem? Tak czy innaczej, z niecierpliwością czekam na kolejną notkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy następny rozdział? Już się nie mogę doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na następny rozdział i doczekać się nie mogę :> Błagam szybciej ;c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wczoraj dodałam najnowszą notkę^^ Kolejna już wkrótce ;]

      Usuń
  5. Jakoś króciutko wyszło, czy mi się zdaje? xD W każdym razie czytało mi się bardzo przyjemnie i szybko. Podoba mi się wątek z nauczycielem obrony przed czarną magią. Pasuje mi i w pełni go kupuję. Sposób w jaki prowadzi lekcje, wmawiając sobie i innym, że takim sposobem, chce ich czegoś nauczyć wydaje mi się być wiarygodny. Zauważyłam, jednak, że niektóre przedmioty lekcyjne piszesz wielką literą jak Zaklęcia czy Eliksiry a obronę napisałaś z małej. Z tego co się orientuję wszystkie powinny być napisane małą literą, tak samo jak u nas biologia, czy chemia (;
    W pierwszym akapicie pomieszał Ci się również czas przeszły z teraźniejszym. Na tym trzeba uważać (; Mi też się myli.
    I wreszcie wiem ile bohaterowie mają lat! xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiesz co Ci powiem? Mi wydawało się, że ten wątek z nauczycielem jest totalnie nie trafiony, jakiś taki wyolbrzymiony. Ale jeśli jednak to było błędne odczucie to cieszę się dwa razy mocniej^^ Nazwy przedmiotów zaraz poprawię i postaram się wyłapać ten błąd z czasami^^

    OdpowiedzUsuń